Peruwiana

Byłam na festiwalu Restaurant Week. Miałam rezerwację na 19, mimo tego musiliśmy poczekać na stolik. Bardzo długi czas oczekiwania na dania, mimo że rezerwacja w lokalu powinna zająć 90 minut. Jedzenie bardzo przeciętne, nic się nie wyróżniło. Chociaż jeśli miałabym jeszcze raz wybierać to wybrałabym menu mięsne. Zawsze chciałam odwiedzić to miejsce, ale to był mój ostatni raz. Plus za klimat i wystrój miejsca.

Posiłek godny polecenia. Wzięliśmy talerz owoców morza i pyszną polędwicę wołowa z grillowanymi warzywami i pieczonymi frytkami z batata. Popijaliśmy drinkami na bazie peruwianskiego bimbru, zaskakująco smacznymi. Trochę dlugie oczekiwanie na realizację zamówienia, ale przy sobocie wszędzie podobny problem. Wyszłam z mile pełnym brzuszkiem, w zapach h i smakach....warto zagościć

Jest smacznie, ale nie jestem pewien na ile smaki są tradycyjnie peruwianskie. Jakoś zalatywało mi to wszystko wyraźną azjatycką nutą... Dania są bardzo atrakcyjnie podane; proporcje, kolory, ułożenie na talerzu, itd. Na minus czas oczekiwania na posiłek - stanowczo za długi jak na ilość zajętych stolików, oraz, jak na mój gust wieczorem jest w lokalu odrobinę za ciemno.

Sam klimat restauracji bardzo przyjemny. Jeżeli chodzi o jedzenie to nie polecam pozycji z kurczakiem. Nie można się przyczepić do samego smaku całej kompozycji, ale ziemniak w opisie to raptem ćwiartka pieczonego ziemniaka całkowicie zimna, ryż letni, jajko zimne prosto z lodówki nie do końca ugotowane na twardo, całość podana z ciepłym już sosem i kurczakiem przy czym sos sprawiał wrażenie bardziej curry z mleczkiem kokosowym niż sos na żółtych papryczkach. Dodane były czarne oliwki, które nie były rozpisane w karcie. Efekt jest taki, że ciężko uznać to za udaną pozycję w karcie. Obsługa miła, ale od niechcenia, nie spytali o wrażenia czy wszystko było ok itd. Smaczne bułeczki bao i grzany aperol.

W restauracji byłam już nie raz, nie dwa i za każdym razem wychodzę bardzo zadowolona, obsługa na najwyższym poziomie, bardzo dbają o gościa od samego wejścia do lokalu, a na to bardzo zwracam uwagę. Jeżeli chodzi o jedzenie, mimo że nie są to w 100 procentach moje smaki tak tutaj to co dotychczas miałam okazję spróbować było rewelacyjne, wisienką na torcie są smaczne drinki. Ceny są dość wysokie, chociaż uważam, że adekwatne jeżeli chodzi o całokształt a na to składa się obsługa, lokal, jedzonko! Zdjęcia z wizyty dzień po dniu! 😍

Klimatyczne miejsce z kuchnią peruwiańską. Coś innego jeśli chodzi o smaki i potrawy we Wrocławiu. I jeszcze w świetnej lokalizacji na Wlodkowica z ogródkiem wychodzącym na Synagogę Pod Białym Bocianem. Warto odwiedzić i w cieplejsze dni (piękny, oryginalny ogródek) i te chłodniejsze (do posiedzenia wyśrodkuje). Jak chcecie zjeść coś innego, oryginalnego - dodajcie do listy swoich miejsc na kulinarnej mapie Wrocławia. Dobra selekcja win, pyszne koktajle, świeże owoce morza, pięknie podane potrawy, miła obsługa, nieprzeszkadzająca muzyka. Byłem już kilka razy (z rodziną, znajomymi, służbowo), próbowałem wielu potraw i zawsze wychodziłem zadowolony :)

To był mój pierwszy raz w restauracji Peruwiana i muszę powiedzieć, że to jedna z najlepszych restauracji we Wrocławiu. Każde danie było fenomenalne - na przystawkę wzięliśmy tacos z kalmarem w tempurze, przepyszne, ciekawe połączenia smaków, które na pewno na długo zostaną w pamięci. Na danie główne ceviche con chicharron de pescado oraz brioszke z owocami morza - petarda. Naprawdę wszystko było tak ciekawie połączone, że zapewniało eksplozję smaków. Na deser suspiro de limena - rozkosz. Stosunek jakości do ceny - WOW. Polecam serdecznie każdemu i na pewno wrócę 😍

Jestem zawiedziony niestety 🥲 jechałem tutaj ponad 200km zachęcony super ocenami, a real okazał się słabszy niż oczekiwania… Tapasy OK, choć bez efektu „wow” - kalmary niestety w tempurze opitej olejem co przypomina o sobie długo po opuszczeniu lokalu😵‍💫 przegrzebki podawane na muszli - fajne, atrakcyjnie podane i sos maślano-limonkowy robi tutaj znakomita robotę👌 czarne bułeczki - rozczarowanie… mimo wszystko największym zaskoczeniem jest fakt, ze w długi weekend w niedziele o 19:00 brak jest flagowych dań głównych (seafood bowl) 😳 lokal strasznie ciemny z tak mała ilością wieszaków na kurtki, ze trzeba wieszać ubrania na swoich krzesłach 🤷🏻‍♂️ z miłych akcentów to przede wszystkim obsługa - Pani była uprzejma, uśmiechnięta i chętnie doradzała. Drinki bardzo dobre👌 polecam margarita marakuja 👌

To miejsce z kuchnią peruwiańską zdecydowanie skradło moje serce! Muzyka była w punkt – idealnie wpasowała się w mój klimat, do tego stopnia, że wzbogaciłam swój playlist o kilka nowych utworów. Jedzenie przepyszne. Zamówiłam tuńczyka oraz bułeczki bao z krewetkami (to danie mogłoby być nieco lepiej doprawione), ale tuńczyk to prawdziwe 10/10! Do tego smakowite koktajle, które idealnie uzupełniały posiłek. Obsługa była bardzo przyjemna, nienachalna, ale zawsze na miejscu. Odpowiedziano na wszystkie moje pytania, a kiedy potrzebowałam ładowarki, bez problemu mi ją udostępniono. Jestem naprawdę zadowolona z wizyty i na pewno jeszcze tu wrócę!

Restauracja z potencjałem, ale rozczarowanie przy jednym z najdroższych dań Wybraliśmy się do tej restauracji z dużymi oczekiwaniami, licząc na wyjątkowe smaki i dobrą jakość dań. Na początek pozytywne wrażenie – brosza z seafood okazała się naprawdę smaczna. Świeże owoce morza, dobrze przyrządzone i podane w atrakcyjny sposób. Moja partnerka była bardzo zadowolona, a ja również mogę to danie polecić. Kolejny mocny punkt – drinki PISCO. Słodko-kwaśne, idealnie zbalansowane, naprawdę robią wrażenie! Smaki są oryginalne, dobrze skomponowane, a ich podanie dodaje całości klimatu. Jeśli ktoś szuka świetnych koktajli, to zdecydowanie warto tu wpaść właśnie na nie. Na pewno wrócę, żeby spróbować innych pozycji z karty drinków. Niestety, całe doświadczenie mocno popsuło danie główne – Lomo Saltado. To miała być gwiazda wieczoru, a okazało się totalnym rozczarowaniem. Podpalane na woku kawałki polędwicy wołowej? Brzmiało obiecująco, ale w rzeczywistości dostałem głównie grillowaną paprykę z kilkoma skrawkami mięsa. Naprawdę, ilość wołowiny była tak symboliczna, że aż trudno uwierzyć. Do tego porcja frytek, ryż i warzywa w sosie sojowym – za 91 zł! Za tę cenę oczekiwałem pełnoprawnego dania, a nie czegoś, co bardziej przypominało jedzenie z baru azjatyckiego na szybko. Maksymalna wartość tego dania to 65 zł, i to już z dużą tolerancją. W restauracjach takich jak Przystań & Marina za tę kwotę można naprawdę porządnie zjeść i wyjść najedzonym. Lokal ma swój klimat, jest przyjemny, ale niestety ta wtopa mocno wpłynęła na całokształt wrażeń. Obsługa poprawna, ale bez większego zaangażowania – robią swoje, ale brakuje im tego „czegoś”, co sprawia, że chce się wrócić również dla atmosfery. Podsumowując – na drinki i niektóre przystawki wrócę na pewno, ale dania główne wybiorę z dużą ostrożnością. Mam nadzieję, że kuchnia dopracuje swoje propozycje, bo potencjał na dobre miejsce zdecydowanie jest.